Epilog nie opowiada o głównej bohaterce, opowiada o dziewczynie z prologu, a jako że historia Ronnie jest prosta i nie trzeba jej dokładnie opisywać, wyszło bardzo króciutko.
Epilog -
Babeczki z jagodami.
W całym domu unosił się niezwykle intensywny zapach pieczących
się ciastek. Ronnie uśmiechnęła się sama do siebie, wdychając powietrze. Z
początku trudno było jej się przyzwyczaić do prawdziwych, którzy odwiedzali jej
dom. Nie mogła jednak zabronić synowi przyprowadzania przyjaciół, poczułby się
odrzucony.
Ronnie polubiła Romilię, uważała, że byłaby dobrą nieśmiertelną.
No i dziękowała jej w duchu za to, że nie zabiła Valentine'a. Dokładnie
pamiętała dzień, kiedy uciekła przed demonami, ponieważ nosiła w łonie ludzkie
dziecko. Człowiek, w którym się zakochała, był niezwykły. Nie przeszkadzała mu
dodatkowa para oczu czy błona pomiędzy palcami. Tyle, że i jego w końcu
złapali. Bo jeśli chodzi o związki pomiędzy ludźmi a nieprawdziwymi, są one
surowo zabronione.
Po śmierci ukochanego Ronnie żyła sama
przez ponad sto lat, wychowując pierwszego syna. Potem zakochała się w
zmiennokształtnym - Enzo de Montain. Nie wzięli jednak ślubu i ich dziecko,
podobnie jak pierwsze, nosiło nazwisko matki. Young. Młodość, wieczność - słowa
te demonom obce nie były.
Ronnie włożyła rękawice i wyjęła gotowe ciastka z piekarnika.
Dwadzieścia cztery babeczki uśmiechały się do niej jagodowymi oczkami. Nick
uwielbiał jagody, podobnie Valentine. Poza tym nie sądziła, że ktokolwiek
mógłby nie lubić tych owoców. Były słodkie, ale jednocześnie kwaśne, jedząc je
uśmiech nie schodził z twarzy dzieciaków.
- Nick! - krzyknęła kobieta, rozwiązując fartuch. - Chodźcie na
deser!
Cieszyła się szczęściem swoich synów i choć Valentine z początku
traktował wszystkich ozięble, w końcu zobaczył, że winy zostały mu odpuszczone.
Zaprzyjaźnił się z Danielem, przybranym synem Turtle'ów, z Romilią również
pozostawał w ciepłych stosunkach. Kiedy nadeszły wakacje, bardzo dużo czasu
spędzali razem. Chcieli własnoręcznie odbudować domek w lesie, bez użycia
magii, sami, własnymi siłami. Pomysłodawcą był Julian, ten chłopak często
miewał dobre pomysły. Ten ich wszystkich połączył.
Do kuchni wpadło siedmioro dzieciaków i dopadło do tacy. Porwali
po ciastku i, znalazłszy miejsce przy stole lub na podłodze, zaczęli pałaszować
słodkości. Widok ich roześmianych twarzy sprawiał Ronnie niesamowitą radość,
powracały jej wspomnienia.
Jako wiekowy demon żyła już pół tysiąca lat, mimo to nie starzała
się i wciąż wyglądała jak miła czterdziestolatka. Jej dzieci również nie były
już młode. Mimo że Valentine i Nicodemus wyglądali na nastolatków, starszy
liczył sobie lat sto pięćdziesiąt dwa, drugi zaś dziewięćdziesiąt siedem. Wśród
nieśmiertelnych wybierało się wiek, w którym dzieci szły do szkoły. Nick już
osiemnaście razy przechodził gimnazjum, ponieważ stwierdził, że dzięki temu nie
spędza tyle czasu przed komputerem. Po zajęciach wychodził ze znajomymi, zwykle
z Julianem, z którym związał się jakiś czas temu. Ronnie nie musiała się więc
martwić o to, czy jej syn nie umrze przed monitorem, Nick znał umiar.
- Piecze pani pyszne babeczki - odezwała się Romilia, siedząca na
kolanach Maxa. Wyglądała jak mały dzieciak, zwłaszcza w bluzce z pandą.
- Dziękuję. Wiesz, miałam wiele czasu, aby doskonalić swoje
zdolności - odparła kobieta, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech.
- Też bym chciała umieć gotować tak dobrze. Tymczasem rozgotowuję
makaron.
- Masz jeszcze dużo czasu, żeby się nauczyć, Romilio.
„Bo nawet jeśli jesteś prawdziwą, w Ash Dale czas się zmienia i
płynie dwa razy wolniej.” Tych słów Ronnie nie wypowiedziała na głos. Nikt nie
musiał wiedzieć.
~♥~
I tak oto kończę historię, której pisanie rozpoczęłam 31 sierpnia 2013 roku. Osiem miesięcy trwało tworzenie czegoś, co chyba nie wypadło aż tak źle, jak na początku myślałam, że będzie.
Chciałabym Wam wszystkim serdecznie podziękować. Jestem dziwnym autorem i piszę dla czytelnika, nie dla siebie. Jeśli nie mam dla kogo pisać, po prostu porzucam opowiadanie. Wiem, jest to beznadziejne myślenie, ale to dzięki Wam skończyłam Normalną. Nie zostawiłam jej w połowie fabuły i teraz mogę cieszyć się sukcesem - oto skończyłam drugie opowiadanie w swoje pisarskiej, amatorskiej karierze.
Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną również do Niebanalnej Historii, a także wierzę w to, iż przybędzie ktoś nowy, kogo zainteresuje moja twórczość.
Zanim dostaniecie prolog NbH, wstawię one-shota o Nicku i Julianie, o którym już wspominałam. Już go prawie skończyłam. Nie bójcie się, nie będzie opisu seksu, bo jestem za młoda na takie rzeczy XD
A więc dziękuję jeszcze raz i do przeczytania~
Och szkoda że to już konic Normalnej, ale cieszę się na Niebanalną Historię i tego one-shota :)) Zastanawiam się czy Romi jest zmienna tak jak inni czy jest no normalna. I w sumie żałuję że jest z Max'em ale to już takie moje hm... zboczenie, że nie lubię jak bohaterka na początku jest z jednym chłopakiem i zostaje z nim do końca. Jak już wspominałam mam takie zboczenie czy jak to się tam mówi. Co do samego epilogu to jest fajny tylko szkoda że taki krótki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Clary :))
Wszyscy coś mają do Maxa, dlaczego xD To taki wspaniały, mądry *dodajmy mu trochę inteligencji* i w ogóle ;w;
UsuńMacie go kochać *^*
Świetny epilog :) czemu to już koniec :c za to jestem the happiest ;) zamurowało mnie gdy okazało się, że Ronnie jest matką Nicka i Valentine'a!
OdpowiedzUsuńWeny!
Mnie zamurował bardziej ich wiek, tak więc, no XD
UsuńTo, ile mają lat, przyszło naprawdę nagle. Siedziałam przyjaciółce na kolanach, pisząc gejowskiego shota~
Smutno. Naprawdę bardzo smutno, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony cieszę się na Niebanalną Historię. :)
Mam nadzieje, że będzie równie dobra, a może i nawet lepsza niż Normalna.
Weny i wszystkiego naj
Heh. I ja! I on, i ona i ty i oni i wy i my!
UsuńWszyscy się tak czują.
Weny nie życzę bo i bez tego ją ma...
Czhli jednak, to prawda.
OdpowiedzUsuńJest mi szkoda tego że to jest koniec...
Smutno mi jak po śmierci Khelbena... Chwała jego pamięci.
Jsko ciekawostkę powiem że ten bestseller zaczęłaś pisać w moje 15 urodziny. :)
Naprawdę?
UsuńJesteś rok starszy. Mee, czytelnicy starsi ode mnie ;o
W takim razie na Twoje 16 urodziny napiszę specjalnego shota.
Yey!
UsuńAch ten fejm.
Z którego ty dokładnie jesteś?
i jeszcze jedno, ja dla Ciebie też coś mogę napisać.
04.02.99r.
UsuńCzyli do moich urodzin jeszcze dziesięć miesięcy, pff ;-;
Możesz coś napisać? Byłabym zaszczycona, mogąc przeczytać coś Twojego autorstwa~
Masz urodziny dwa dni po moim bracie. :)
UsuńZ czym chcesz (specjalizuję się w elfach i zmiennokształtnych. :)
Więc za dziesięć miesięcy złóż bratu życzenia ode mnie xD
UsuńElfy *^*Uwielbiam elfy.
Przykro, że już koniec :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało!
Czekam na NbH :)
Kurcze szkoda, że to koniec, bo to opowiadanie było genialne, bardzo mi się spodobało. Ciekawe i wgl masz do tego talent. Już dawno tego typu opowiadanie tak mnie nie zaciekawilo. Wciąga i jest genialne. Na pewno poczytam kolejne Twoje opowiadania. Tymczasem życzę Ci dużo weny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
S.