sobota, 28 września 2013

Rozdział IV


                             Rozdział Czwarty - Witaj nowy świecie!


      Max przyjął wiadomość o naszym rozstaniu nader spokojnie, aż zaczynałam wątpić w jego przywiązanie do mnie, choć to pewnie wina faktu, iż wytłumaczyłam mu wszystko powoli i dokładnie, omijając tylko szczegół z kubkiem. Potem jednak zapominał się i przyjeżdżał po mnie pod szkołę, przesiadywał u nas do późna i nawet raz próbował musnąć moje wargi, jednakże odsunęłam się, czując się nieco niezręcznie. Trudno mu było, tym bardziej że zachowywaliśmy się jak przyjaciele, więc robiliśmy praktycznie to samo. No, bez całowania.
      Szkoła okazała się koszmarem. Nie było osoby, która nie podeszłaby do mnie na korytarzu, nie przytuliła i nie wyklepała nieszczerej, smutnej, łapiącej za serduszko formułki. We środę miałam ochotę wszystkich udusić, co potęgowane było przez brak snu - zabrano mi łóżko i musiałam zadowolić się materacem. Nauczyciele odczepili się ode i starali ignorować moją obecność. Dziękowałam im za to w duchu, wpatrując się za polepszającą się pogodę za oknem.
      Moment, punk'ówa z mojej klasy i sąsiadka Max'a, zaczęła opowiadać o anime, w którym po śmierci dziewczyny wszyscy udawali, że nadal żyje i uczęszcza na zajęcia. Zaczęła żartować, iż ze mną stanie się to samo, ponieważ nikt nic do mnie nie ma, każdy obdarza mą osobę miłością i takie tam. Komentowałam to wywracaniem oczami oraz wystawianiem języka w stronę dziewczyny. 
      W sobotni poranek miałam wszystkiego dosyć. Zabrano całą zawartość mojego pokoju, została mi jedynie bluzka, spodnie oraz sweterek na wypadek złej pogody. Do tego na śniadanie Carmen dała nam słodkie bułki oraz mleko. Musieliśmy się tym zadowolić, co wcale nie napełniało entuzjazmem.
Na całe szczęście od rodzinnej, gęstej atmosfery wybawił mnie dzwonek. Wstałam, po czym niemal w podskokach przeszłam korytarz i otworzyłam drzwi. Za nimi stała Briget, chowająca ręce w kieszeniach luźnej bluzy, potem Max, a na końcu Moment.
      Wyszłam i usiadłam na kamiennych schodkach, ignorując wewnętrzny głosik, mówiący, iż nabawię się zapalenia pęcherza. Mogę sikać, łazienka jest wcale takim złym miejscem. Wbiłam wzrok w bose stopy, po czym powiedziałam odrobinę za ostro, niż powinnam: 
      - Mówcie szybko, czego chcecie i cześć. Nienawidzę pożegnań - dodałam już nieco łagodniej. 
      Briget wyjęła podłużne, czarne pudełeczko i podała mi je, po czym okręciła się na pięcie, a następnie zaczęła iść w stronę centrum. Potem Max stanął przede mną. Ścisnął moją dłoń, jednocześnie wciskając w nią niewielkie pudełeczko Już miał się odwrócić, ale się zawahał. Wyszeptał bezgłośne „przepraszam” i obdarzył mnie tak namiętnym pocałunkiem, że nie byłam w stanie go nie oddać. Co okazało się najdziwniejsze, po tym odszedł bez słowa. Musiałam zamrugać kilka razy, nim przypomniałam sobie o Moment, a dokładniej Stefanii.
      - Romi, wiem, że nie chcesz słuchać, jednak nie potrafię opuścić cię ot tak, po prostu. - Dziewczyna usiadła obok i położyła mi głowę na ramieniu, łaskocząc moją skórę włosami z nadmierną ilością żelu oraz lakieru. - Pamiętasz, jak biegałam w kolorowych spódniczkach i malowałyśmy sobie usta szminkami naszych mam?
      O tak, dokładnie to pamiętałam. Miałam chyba z osiem lat. Carmen zaprowadziła mnie do Moment na popołudnie. Wcześniej włożyłam jej kosmetyczkę do plecaka. Gdy Carmen razem z mamą przyjaciółki wyszły na dwór, my zrobiłyśmy sobie ekstremalny makijaż. Całe twarze pokryłyśmy szminkami, pudrem, cieniami. Wyglądałyśmy jak dwa klauny!
      - Odległe czasy, ale zapomnieć się nie da - odpowiedziałam, przyglądając się jej czarnym paznokciom. 
      - Dobra odpowiedź. - W głosie dziewczyny usłyszałam uśmiech. - My też nigdy o tobie nie zapomnimy, bo niektórych rzeczy nie da się wymazać z pamięci. Według nas wciąż tu będziesz: roześmiana, otwarta na ludzi. I nawet za dziesięć lat, kiedy przejdę tą ulicą i zobaczę ten dom, w oknie dwoje zakochanych ludzi, ja wciąż będę mieć przed oczami Carmen, Philipa, Daniela i ciebie. - Przyjaciółka podniosła się ze schodów, po czym podała mi kolejne pudełeczko. - Chcę, byś wiedziała, że to nie jest prezent pożegnalny, lecz wcześniejszy urodzinowy. - Moment przytuliła się do mnie jeszcze raz. - Do zobaczenia... Kiedyś tam. 
Siedziałam i patrzyłam, jak ciemnowłosa dziewczyna idzie przez ulicę, ignorując potępiające spojrzenia. Z uśmiechem na ustach wyglądała jeszcze wspanialej. 
      Zaczęłam otwierać pudełeczka. W pierwszym znalazłam czarny kamień w kształcie trójkąta na srebrnym łańcuszku. Włożyłam go bez namysłu. Pasował idealnie, jednak byłam pewna, iż Briget spędziła na stworzenie go ostatnią noc. Od Max'a dostałam pierścionek. Dwa splecione liście tworzyły kółeczko zaś ozdobą okazała się kryształowa różyczka. Znów ten sam czarny kamień. Wsunęłam go na palec. Wyglądał cudownie Na koniec otworzyłam pudełeczko od Moment. W środku na czarnym aksamicie spoczywała srebrna bransoletka. Miała mnóstwo drobnych, błyszczących w promieniach słońca serduszek. To największe świeciło najbardziej i rzucało kolorowe refleksy na materiał. Także wykonano je z tego samego kamienia.
     Wszystko założyłam, po czym stwierdziłam, iż moi przyjaciele musieli mieć w tym jakiś cel. Postanowiłam poszperać w Internecie od razu po tym, jak w moje łapki wpadnie komputer, który znajdował się już w Ash Dale.
      Siedząc tak przeczekałam śniadanie, a następnie wnoszenie reszty przedmiotów o bagażnika. Potem włożyłam słuchawki w uszy i wsiadłam do samochodu. Łzy wezbrały w moich oczach, więc szybko je otarłam. Oparłam policzek o chłodną szybę, po czym odcięłam się od świata, wsłuchując się w uspokajające dźwięki basowej gitary.
      Opuszczałam mój dom, moich przyjaciół i znajomych, sąsiadów, których znałam na wylot. Nic już miało nie być takie samo.


                    *** 


      Co robiłam całą drogę? Spałam. Tak, zgadza się - spałam. Obudził mnie dopiero dźwięk klaksonu. Jakiś motocyklista jechał przez miasto z zawrotną prędkością, wymijając samochody. Rozwścieczeni kierowcy wykrzykiwali przekleństwa, wymachując rękami. Czyli jednak Ash Dale nie jest ciche i spokojne.
      Ostatnie trzy kilometry przyglądałam się miastu. Może i nie było ono wielkie, lecz dało się zauważyć różnicę. Więcej sklepów, ruch uliczny o jakim tylko mogłam pomarzyć w Red Dolls. Wszędzie przechadzały się dzieci oraz młodzież - gdzie nie spojrzysz tam nastolatki. 
      Dom, przy którym Philip zaparkował, okazał się strasznie podobny do starego, jednakże miał werandę. Ściany nie zostały pomalowane farbą, widziałam więc wszystkie deski, co nie wyglądało tak strasznie. Wręcz przeciwnie, nadawało uroku temu budynkowi. Czarne drzwi oraz niewielkie okienko, aktualnie bez firanki, stanowiły jak na razie wystrój. Kiedy wysiadłam z samochodu, zobaczyłam pierwsze piętro z oknami oraz balkon. Miałam ochotę skakać. Zawsze chciałam mieć balkon w domu. 
    Philip z Danielem wyjęli ostatnie pudła, Carmen zaś poszła porozmawiać z młodym, najwyżej trzydziestoletnim mężczyzną, który stał na werandzie. Miał na sobie luźne, połatane dżinsy oraz czerwoną koszulkę z logiem jakiejś gry. Już je kiedyś widziałam, pewnie Daniel albo Max w nią kiedyś grali.
    Poczłapałam za mamą, nie wykazując entuzjazmu. W końcu nie przyjechałam tu z własnej woli. Gdybym mogła, wróciłabym do Red Dolls i spędziła tam resztę swojego nic nie wartego życia. Po co się starać, skoro i tak wszyscy umrzemy? Nie wiem, czy istnieje niebo albo piekło, wierzę w to, że coś nas czeka po śmierci. Co? Równie dobrze mogą to być gigantyczne żelki w kształcie misiów.
    - Turmalin. - Głos mężczyzny wyrwał mnie z myślenia o drugiej stronie. Spojrzałam na swoją szyję i łańcuszek od Briget. - Dobry wybór, przyda się w takim miejscu jak to. 
    Ściągnęłam brwi. Tylko niech on nie mówi, że w Ash Dale roi się od demonów i czarowników! Przez tydzień Briget próbowała mi wmówić, iż to miejsce jest nawiedzone. Miałam tego serdecznie dosyć, uśmiechnęłam się jednak do byłego właściciela z wymuszoną słodkością. 
    - Mamo, idę się przejść - powiedziałam do Carmen, całując ją w policzek. - Jeśli się zgubię, zadzwonię. 
    - No dobrze - zgodziła się z lekkim grymasem. - Niech będzie. Tylko uważaj. 
    - Jasne. Nie dam się ugryźć wampirowi - powiedziałam, zaczynając iść. Wsunęłam z powrotem słuchawki w uszy, po czym ruszyłam przed siebie.


__________________________
Ach, dziękuję za komentarze! Przepraszam za zwlekanie z rozdziałem aż tydzień, ale po prostu nie mam czasu wchodzić i siedzieć przy komputerze ;c 
Jeśli chodzi o wasze opowiadania - postaram się wejść na wszystkie oraz wyrazić swoją opinię. Może to potrwać parę dni, jednak bądźcie dobrej myśli, w końcu Lisi Krytyk się zjawi ^.^
Pozdrawiam! 

14 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie *.* Znalazłam chyba trzy literówki, ale to się zdarza prawie każdemu (a zwłaszcza mi).
    Świetnie piszesz! Też bym chciała tak umieć ;p
    Hm... Czyżby w kolejnym rozdziale pojawił się wampir, czy też moje przeczucia nie są trafne ;>
    Życzę weny, weny i... Jeszcze raz weny! Czekam na cdn!
    Pozdrawiam, T. C. O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadani, podoba mi się twój styl pisania. Obserwujemy? Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D http://princessoffashion1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, super opowiadanie, tak się zaczytałam, że aż mnie oczy bolą, haha :D Obserwuję! Zrewanżujesz się?

    written-honey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. cud miud i orzeszki :-D Ciekawe czy w tym miescie znow spotka demona z zaulka :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :)
    Wydaje mi się, że ładniej brzmi w środę, nie we środę, ale to chyba kwestia gustu. ;D
    Mogłabyś odrobinkę rozjaśnić tło (przyciemnić czcionkę), bo po przeczytaniu wszystkich rozdziałów trochę męczą się oczy, ale jest okej ;)
    "(...) łazienka jest wcale takim złym miejscem" - tutaj chyba mała literóweczka, sądzę, że inteligentniejsi się zorientują, ale no :D
    Opowiadanie jest ciekawe, podoba mi się i również życzę wytrwałości :D
    Pozdrawiam - Anonimowa,
    highway-to-darkness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje oczy ! Swietne i w koncu dlugie opowiadanie ! ;*
    Obserwuje i zapraszam do siebie . < 333
    http://kissmeifyouwant.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne opowiadania :)
    Na prawdę masz talent:)
    Obserwuje :)
    olivkaandolivka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. ojejuu ojejuu *.* świetne. Podoba mi się twój styl pisania i czekam na reszte opowiadań ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku może przeproszę, że dopiero teraz komentuję. :C

    Mam taką zasadę, że czytam kilka rozdziałów bloga, a potem jeśli przypadnie mi do gustu dodaję do obserwowanych. Twój blog bez dwóch zdań powinien znaleźć się na tej liście tak więc uwaga: ZAOBSERWOWAŁAM! :D

    Uwielbiam Twoje opowiadanie za mnóstwo rzeczy. Min. za wspaniałą postać Romilii, którą od razu polubiłam. :) Za to, że sprawia, że potrafię się uśmiać. Za Twój świetny styl pisania. Za doskonały pomysł.
    Czekam z niecierpliwością na nn!!! :D

    Całusy,
    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybywam ponownie ze świetną wiadomością! Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji u mnie http://harrypotter-narnia.blogspot.com/p/liebster-awards.html :)

      Usuń
  10. Przeczytałam od prologu, kazdy nowy rozdział, ale dopiero teraz obserwuję. czekam na kolejne, bo widać,że piszesz od serca dla innych :)
    http://lookofheaven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. cute blog :)
    what about follow each other?
    Let me know :)
    have a nice day!
    xx
    veronica

    OdpowiedzUsuń
  12. Wreszcie znalazłam czas na przeczytanie całego bloga, od prologu. Na prawdę ślicznie piszesz. Masz świetny styl pisania, nie omijasz opisów, które mimo wszystko są ważne, a do tego zaciekawiłaś mnie na maxa. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału,

    OdpowiedzUsuń