sobota, 9 listopada 2013

Rozdział VI



Rozdział Szósty - Trudno pozbyć się wspomnień


    Wciąż stał, tym razem jednak oparty o kamienny łuk, pod którym przechodziło się na ogrodzone podwórze. Tym, co mnie zdziwiło, był fakt, iż nie wzdrygał się z zimna mimo skromnego ubrania. Luźna, czarna bluzka powiewała pod wpływem lekkiego wiatru, lecz nawet mnie - w kurtce - przechodziły dreszcze.
    Z każdym krokiem widziałam więcej szczegółów. Szczupła budowa ciała, szerokie ramiona, długie nogi. Kiedy przekroczyłam łuk, dostrzegłam azjatyckie rysy twarzy, pełne usta i ładne, zielone oczy.
Przyglądał mi się z niemałym zainteresowaniem. Czułam się tak, jakby czytał w myślach. Ba! Jakby potrafił zajrzeć w moją duszę. A potem się ukłonił i wtedy dostrzegłam wytatuowaną głowę lisa na jego nadgarstku.
    Oczy zwierzęcia wyglądały na spokojne, lecz nastawione uszy zdradzały czujność.
    - Witaj - przywitał się głębokim, spokojnym głosem. Gdyby nie fakt, iż nadal tęskniłam za Max'em, zapewne zmiękłyby mi nogi. - Przepraszam za nocne najście, ale Bracia stwierdzili, iż powinienem już dziś powitać cię w mieście.
    Zmarszczyłam brwi, mrużąc oczy. Teraz to ja mu się przyglądałam, ale nieznajomy nic sobie z tego nie robił. Przerażał mnie, lecz uśmiech chłopaka wydawał się taki szczery.
    - Nazywam się Julian i mieszkam trzy domy dalej - wyjaśnił. - Należę do Braci, czyli trzecioklasistów Zachodniego Gimnazjum, którzy zajmują się rejestrem i witaniem nowych. Tak się składa, że wczoraj dotarły do nas twoje oceny.
    - Och. - Zarumieniłam się. Moje wyniki wcale nie były takie świetne, między innymi z wychowania fizycznego oraz geografii. - W takim razie pewnie wiesz, iż nazywam się Romilia. Mów mi jednak Romi, miło mi.
    Julian wyprostował się nagle i wbił wzrok w jakiś punkt za mną. Odwróciłam się, chcąc się dowiedzieć, co przykuło uwagę chłopaka. Niczego jednak nie dostrzegłam wśród ciemności, nie posiadałam oczu kota. Nie wiedziałam, co w tym mieście czaiło się na zakrętach. Wściekłe koty, czerwonookie psy, nastroszone kozy? Bóg jeden wie!
    - W każdym bądź razie witamy w Ash Dale - powiedział nagle chłopak, przywracając mnie do rzeczywistości. Spojrzałam na niego, odwzajemniając uśmiech. - Jeśli będziesz chciała, oprowadzę cię jutro po mieście, co?
    - Nie chcę sprawiać problemów... - Przygryzłam dolną wargę, uciekając wzrokiem w bok.
    Tak naprawdę bałam się tych wszystkich obcych ludzi wokół. Wszyscy sprawiali wrażenie, jakby wiedzieli o mojej osobie więcej, niż powinni. Przerażające uczucie.
    - To żaden problem - oznajmił Julian. - Widzimy się jutro po mszy na skrzyżowaniu ulic, okej? - I zanim zdążyłam mu wyjaśnić swoją sytuację, zniknął z pola widzenia.
    Nie byłam wierząca. Carmen, Philip oraz Daniel owszem, ale ja nie. Co prawda ochrzczono mnie i przyjęłam komunię, ale nigdy nie pogodziłam się z tym, że oddano mnie do domu dziecka i obwiniałam o to Boga. Gdyby nie jego decyzja, siedziałabym teraz razem ze swoją biologiczną mamą przy kubku gorącej herbaty.
    To nie tak, że nie byłam wdzięczna losowi! Byłam, ponieważ dał mi tak wspaniałą rodzinę, jaką stanowili domownicy, lecz czegoś brakowało. Przynajmniej według mnie. Wiedziałam, iż Carmen oraz Philip kochają nas jak własne dzieci, jednak w głębi pragnęłam poznać tych, dzięki którym przyszłam na świat. Tych, którzy ofiarowali mi życie. Kobietę, która przez dziewięć miesięcy nosiła mnie w brzuchu, a potem kilka godzin leżała w szpitalnej sali. Może to głupie, ale naprawdę mi na tym zależało.
    Wróciłam do domu, nie wyjaśniając niczego Carmen. Powlokłam się do pokoju, rzucając kurtkę w przedpokoju. Odpaliłam komputer i zanim włączyłam internet, kilka minut wpatrywałam się bezmyślnie w tapetę. Przedstawiała mnie oraz Briget na placu zabaw przy szkole podstawowej. Siedziałyśmy na zjeżdżalni, ona na dole, ja za nią i wystawiałyśmy języki do Max'a, trzymającego aparat. Wakacje. Tyle wspomnień. Nawet nie wiedziałam, kiedy palcami zaczęłam dotykać monitor, jakbym mogła znaleźć się tam jakimś magicznym sposobem. Wspomnienia powróciły...
     

     ***


    - Ej, Romi! - Briget spojrzała na mnie swoimi bystrymi oczami, po czym uśmiechnęła się. - Jak Max Ci się znudzi, będę go mogła wziąć dla siebie, prawda?
    Chłopak uniósł brew, przez co wyglądał przekomicznie. Parsknęłam śmiechem, po czym podeszłam do przyjaciółki i przytuliłam ją od tyłu, wtulając twarz w jej jasne, pachnące grejpfrutem włosy.
    - Jak Max przestanie mi wystarczać, to wezmę sobie ciebie, nie ty jego - wyszeptałam do ucha dziewczyny. Na początku zrobiła przerażoną minę, po chwili jednak obie zaczęłyśmy się śmiać. Tymczasem Max biegał wokół nas z aparatem i robił zdjęcia, udając profesjonalistę.
    - Chcę na zjeżdżalnię! - oświadczyła Briget, wyrwała mi się, po czym pognała w stronę drewnianego domku. Wspięła się po drabince i zjechała po czerwonej zabawce dla dzieci. - Romi, wskakuj za mnie! - krzyknęła. - Zrobimy zjeżdżalniową kanapkę!
    Rozważałam przez chwilę pomysł, a następnie poszłam w jej ślady, wchodząc na domek. Po chwili już siedziałam za nią.
     - Uśmiech poproszę! - powiedział Max, ustawiając się do zrobienia zdjęcia.
     Jak zsynchronizowane wystawiłyśmy języki, a następnie dostałyśmy fleszem po oczach.
     

   ***


      Zerknęłam na swoją dłoń i mój wzrok przykuł czarny kamień. Nie znałam jego nazwy, ale od czego jest Internet?
      Kliknęłam dwa razy na ikonkę Google Chrome, a następnie wpisałam w wyszukiwarkę pierwsze, co przyszło mi do głowy. „Czarne kamienie szlachetne, turmalin, i ich zastosowania.” Briget nie zrobiła tej biżuterii bez powodu.
      Dwanaście tysięcy wyświetleń w ciągu dwóch sekund. Odrobinę przeraziła mnie ta liczba, jednak już po chwili odetchnęłam z ulgą. W pierwszym linku opisane zostały wszystkie, więc kliknęłam bez zastanowienia.
Było ich tam kilka, lecz tylko jeden oszlifowany przypominał ten na moim palcu, nadgarstku oraz szyi. Czarny turmalin odpychający złą energię oraz chroniący przed demonami.
      Prychnęłam. Briget naprawdę wierzyła, że w Ash Dale mieszkały istoty z piekła? Przecież to niedorzeczne! Jasne, może i Nick wyglądał na natrętnego, jednak z całą pewnością nie przypominał trójgłowego potwora! No i zdziwił mnie nieco fakt tatułażu u szesnastolatka, lecz niektórzy rodzice są nieodpowiedzialni. Dotychczas nie widziałam w tym miejscu ani jednej demonicznej duszy i niech tak pozostanie.
      Ziewnęłam, otwierając usta tak szeroko, że aż coś strzyknęło mi w szczęce. Zrobiłam kilka dziwnych min, po czym wyłączyłam komputer. Odszukałam w szafkach piżamę, a następnie zaczęłam szukać łazienki. Nadal nie znałam dokładnie domu.
      Gdy dotarłam do celu, drzwi okazały się zamknięte. Oparłam się więc plecami o pomalowaną na zielono ścianę korytarza i zaczęłam nucić piosenkę The GazettE - j-rock'owego zespołu. Nigdy nie miałam pamięci do tytułów, za to do tekstów już owszem. Wyobrażałam sobie siebie na wielkiej scenie, wśród świateł, tłumu fanów. Wszechogarniający pisk publiczności, owacje, skakanie, aby choć na chwilę dokładniej zobaczyć moją twarz.
      - Romi. - Stanowczy głos Daniela wyrwał mnie z marzeń. Spojrzałam na niego z uśmiechem narkomanki, a on zmarszczył brwi. - Wszystko w porządku?
     Miał wilgotne włosy, co kilkanaście sekund kropelka wody spadała na odkryte ramiona, plecy, tors. Chłopak miał zmęczony wyraz twarzy, przymrużone oczy oraz doskonale widoczne pod nimi cienie. Zgarbione ramiona wyjaśnić mogłam godzinami spędzonymi przed komputerem.
      Daniel zawsze się mną opiekował. Kiedy dzieci w przedszkolu nie chciały się ze mną bawić, ponieważ nie przepadałam za kucykami Pony ani lalkami Barbie, to on dotrzymywał mi towarzystwa na korytarzu, prowadząc ze mną samochody. To dzięki niemu znałam chłopców jak mało która nastolatka w moim wieku. Zawsze ciekawiło mnie, w jaki sposób mnie widzi: jako irytującą, młodszą siostrę czy może przyjaciółkę od problemów?
      - Tak, po prostu się zamyśliłam - odpowiedziałam, po czym wyminęłam go, wchodząc do łazienki.
      Drzwi od wewnątrz miały zatrzask, czy jakkolwiek inaczej się to nazywało. W każdym bądź razie trzeba było przekręcić taki wystający haczyk, aby się zamknęly. W łazience znajdowała się wanna, co okazało się miłą odmianą po sześciu latach prysznica. Napełniłam ją wodą prawie po sam brzeg, wlałam różany płyn i zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Odrobinę piekła mnie skóra, lecz po chwili owe wrażenie zostało zastąpione błogim spokojem.
      Da się tu żyć, pomyślałam, bawiąc się pianą. Naprawdę nie było tak źle. Spodziewałam się ludzi patrzących na mnie spode łba, zamkniętych w sobie Gotów oraz irytujących staruszek na każdym rogu ulicy. Z niektórych starszych pań są straszne plotkary i tylko czekają, aż nadarzy się okazja do obsmarowania komuś tyłka. O, bo oni trzymają się za ręce, a ta je fast food będąc w ciąży, a ten ma dziurę w skarpecie. Denerwujące, można popaść w szał. No, ale mnie na razie nie spotkało nic złego.
      Spojrzałam na biżuterię, spoczywającą teraz na pralce, która służyła za szafkę. Kamienie połyskiwały delikatnie. Dopiero teraz zaczęłam sobie przypominać całe zajście spod sklepu.
      Ruth. Zapomniałam o Ruth. Pojawiła się znikąd i chciała porozmawiać z Nick'iem, ale ten wolał spędzić czas ze mną. I te jej ostatnie słowa do głębi przesiąknięte obrzydliwym jadem zazdrości. Najwyraźniej chłopak nie interesował się nią tak bardzo, jakby tego chciała. Nieodwzajemniona miłość boli najmocniej. Nie ma leku na złamane serce.
      Wyszłam z wanny, wytarłam się i wsunęłam w piżamę. Przyczesałam szczotką włosy, ziewając. Byłam naprawdę padnięta, mimo że przespałam całą drogę do Ash Dale.
      Poczłapałam do pokoju, gdzie chwyciłam telefon i zanurkowałam pod kołdrę. Dwie wiadomości. Jedna od Briget, druga od Max'a. Obie zawierające ten sam przekaz. Strzeż się i o tobie pamiętamy. Zrobiło mi się ciepłej w środku. Ułożyłam głowę na poduszce i zasnęłam, wspominając dawno odepchnięte w dal dzieciństwo.



→♥←
Ohayou! Pewnie we mnie zwątpiliście, co? Ja w siebie również ._. Ale jestem z szóstym rozdziałem, a siódmy aktualnie tworzę ;) Chcę wam w nim pokazać większą część Ash Dale, przynajmniej tę zachodnią xD Wiecie, nowe miejsce i takie tam. 
Rozdział ma trzy strony w wordzie. Wystarczająco, nie? Czy starać się pisać dłuższe?
Pozdrawiam~!


5 komentarzy:

  1. Akapity właściwie w ogóle mi nie przeszkadzają. Gdyby nie Twoja informacja pod rozdziałem pewnie w ogóle bym się nie zorientowała, że coś jest nie tak. :)
    Taki tam...ODJAZDOWY ROZDZIAŁ. A muzyka *.* Świetnie współgra z treścią, idealnie pasuje i oddaje atmosferę opowiadania.
    Wspomnienia Romi.. Yay, świetnie to opisałaś. Zresztą wszystko świetnie opisujesz, ale to szczególnie mi się spodobało :D
    "Z niektórych starszych pań są straszne plotkary i tylko czekają, aż nadarzy się okazja do obsmarowania komuś tyłka" True -,- Doskonale ujęłaś sprawę z irytującymi starszymi paniami ;0
    Całusy,
    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaledwie wczoraj lub przedwczoraj zaczęłam się zastanawiać kiedy opublikujesz nowy rozdział, a tu proszę! Czyżbym posiadała jakiś dar przewidywania przyszłości? No dobrze, nie będę się tu rozwodzić nad moimi paranormalnymj zdolnościami, które nie istnieją, choć byłby to iście zajmujący temat...
    Przejdę więc do rzeczy: rozdział mi się bardzo, bardzo, bardzo podoba. Świetnie piszesz, nie powtarzasz wyrazów, nie robisz literówek, a co najważniejsze: nie nudzisz. Twoje opowiadania jest świetne! Kocham fantasy od Harrego Pottera aż po Dary Anioła i Diabelskie Maszyny, choć częściej czytam o mutantach niż czarownikach.
    Jedyne do czego mogę się przyczepić to "iż". W tekście akapitów nie przeszkadza, ale w dialogach? Nie wiem, jak Ty, ale ja w rozmowie z równieśnikami nie używam tego słowa. Nie jestem pewna też, czy "odpalić komputer" nie brzmi zbyt potocznie, ale co ja tam wiem? Jestem tylko starą czarownicą, której blogspot też nie lubi ;/
    Czekam na cdn, życzę duuuuuuuużo weny i pozdrawiam,
    Corlette P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci powiem, że używam „iż” w rozmowach xD Staram się mówić bez powtórzeń, ale to chyba tylko ja~~

      Usuń
  3. Super. Jestem ciekawa, kim jest ten chłopak. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog. Fabuła inna niż wszystkie i masz bardzo fajny styl pisania XD
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń