sobota, 31 sierpnia 2013

Prolog.



Prolog - Pieśń wśród morskich fal.



       Ronnie stanęła przy brzegu morza i zaczęła śpiewać kołysankę, rękami gładząc swój brzuch. Była w stanie błogosławionym, za kilka miesięcy na świat miało przyjść jej dziecko - dziecko zrodzone z człowieka oraz demona.
       Porywisty, północny wiatr rozwiał ciemne włosy kobiety, niosąc dalej słowa pieśni.



Śpij, śpij, śpij...
Niech piasek na twych powiekach
Ukoi smutki, otrze łzy.
Nadszedł czas
Na spotkanie z nieznanym.

Śpij, śpij, śpij...
Marzenia senne niech cię wypełnią.
Zatrą obawy, pozostawią spokój.
Nadszedł czas
Na spotkanie z nieznanym. 


       Dźwięczny, delikatny i dziewczęcy głos Ronnie nie tylko miał przynieść spokój dziecku, które rosło w łonie. Jego celem było odstraszanie zła, chcącego wtargnąć do wnętrza kobiety i zabrać to, co dla niej najcenniejsze: niewinność.
       Wzburzona woda zaczęła podmywać bose stopy Ronnie. Wzdrygała się za każdym razem, gdy lodowaty przypływ ocierał się o skórę, niemal kalecząc. Ronnie sądziła, iż to kara za spoufalanie się ze śmiertelnymi. Nic nie mogła poradzić na to, że taka się urodziła - wiecznie żywa, wiecznie młoda w tym małym, przepełnionym demonami miejscu.
       Ronnie nigdy nie chciała zabijać. Nie lubiła polowań jej pobratymców. Zostawała w domu ze swoją matką i uczyła się śpiewu, a krew zdobywała w inny sposób. Ludzie oddawali ją dobrowolnie, kiedy sprzedało się im kilka niewinnych kłamstw. Ronnie zdawała sobie sprawę z tego, że takim zachowaniem przybliża się do ciemności, nie światła, lecz chciała żyć, to pragnienie rosło w niej każdego dnia.



Śpij, śpij, śpij...
Światło przegna ciemność.
Zapali świecę, ukoi ból.
Nadszedł czas
Na wyprawę w nieznane.

Śpij, śpij, śpij...
Łzy matczyne ochronią cię.
Zmienią kierunek wiatru, wodę ogrzeją.
Nadszedł czas
Na wyprawę w nieznane. 


       - Ronnie. - Dziewczyna wzdrygnęła się na dźwięk swojego imienia i zamknęła oczy, oddychając głęboko, aby uspokoić serce.
       Już niedługo będzie musiała uciec, inaczej zabiją tę niewinną istotę, która spoczywa w jej łonie. Spalą ją razem z Ronnie na stosie, tak jak postępowali z czarownicami, czyli półdemonami, dziećmi ludzi i demonów. To dziecko takie się urodzi, a ona je wychowa.
       Ronnie odwróciła się powoli, spoglądając w orzechowe, ludzkie oczy. Sama wyglądała teraz jak potwór - troje zielonych oczu, elfie uszy, palce u rąk zakończone szponami. I tak miała niewiele oznak demonicznej mocy, przez co ją wyśmiewano. Niektórzy otrzymywali ogon albo dodatkową parę rąk, wtedy stawali się idealnymi kandydatami na małżeństwo. Demony nie kochają, ale Ronnie była inna, poczuła coś do tego ludzkiego mężczyzny.
       - Lucas. - Ronnie spuściła głowę. Nie chciała, aby jej ukochany widział ją w takim okropnym ciele. Ciele potwora, demona, którym przyszła na świat.
       Ale mężczyzna patrzył na nią tak jak zwykle, z pewnego rodzaju uwielbieniem, troską oraz miłością. Dla niego Ronnie była piękna nawet w owej postaci. Nie obchodził go jej wygląd, lecz serce. Kierowała się nim i tylko to się liczyło.
       - Ronnie, spójrz na mnie - poprosił Lucas, uśmiechając się delikatnie. Chciał podnieść ukochaną na duchu.
       Kobieta podniosła głowę, zasłaniając twarz ciemnymi włosami. Jednak Lucas zaczesał je na bok i pocałował Ronnie z taką namiętnością, że dziewczyna zgięła jedną nogę i zarzuciła mu ręce na szyję, starając się nie zrobić mężczyźnie krzywdy.
       - Nie ważne co się stanie - wyszeptał Lucas tuż przy jej ustach. - Nie ważne kim jesteś ani jakie decyzje podejmiesz. Zawsze będę cię kochał. Pamiętaj, miłość nigdy nie umiera.
       W tamtej chwili Ronnie już wiedziała, co musi zrobić, aby ocalić siebie oraz dziecko. Jeszcze raz pocałowała Lucasa, ścisnęła jego dłoń, a następnie rozpłynęła się w powietrzu, lecz wokół wciąż brzmiał jej delikatny głos nucący kołysankę.



Śpij, śpij, śpij...
Nim słońce wstanie przeżyjesz przygodę.
Zatopisz statek, poślubisz księżniczkę.
Nadszedł czas
Na wyprawę w nieznane.

Śpij, śpij, śpij...
Podążaj za głosem serca.
On cię poprowadzi, bitwy z tobą wygra.
Nadszedł czas
Na wyprawę w nieznane.

Śpij, śpij, śpij...
I nim nastąpi świt
Wyrusz w nieznane .

7 komentarzy:

  1. Zaczyna się bardzo fajnie, przypuszczam, że dalsze rozdziały będą już o dziecku Ronnie i Lucasa? (: Masz fajny styl, taki lekki, przyjemnie się czyta. Dość fajnie wykreowałaś demony, zawsze w opowiadaniach jest, że wyglądają tak jak ludzie, niczym się nie różnią, a u ciebie mają 3 pary oczu, rąk, itd. :P Oryginalnie. Zastanawiam się, jak będzie wyglądało dziecko Lucasa i Ronnie - podejrzewam, że normalnie ^^
    Zauważyłam tylko mały błąd - nieważne pisze się razem (:
    No nic, czekam na pierwszy rozdział i zobaczę, jak się wszystko rozwinie.
    Życzę weny i zapraszam do siebie (zaplatani-w-mitologie).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow...! Fajny! Ale wciąga! Błagam ja chce następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajniutko ^^ Masz świetny styl pisania i bardzo dobre pomysły. A to razem tworzy coś genialnego: taki właśnie jest Twój blog, a przynajmniej początek c:
    Nie będę się rozpisywać, bo jak zaraz nie zajrzę do pierwszego rozdziału, to chyba umrę z ciekawości :3

    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za tematyką fantasy, ale podobają mi się Twoje opisy i styl pisania. Więc gratuluję talentu i życzę powodzenia. Mam nadzieję, że wejdziesz i skomentujesz mojego bloga - link w spamowniku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogłam oderwać się od tekstu *w* Świetnie piszesz, ale nie będę się bardziej rozpisywać, bo zabieram się do przeczytania kolejnych rozdziałów ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju... Takie piękne i smutne jednocześnie... Nie wiem czemu... Ślicznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie się zaczyna :)
    Pozdrawiam ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń